Przejdź do treści

Polscy przewodnicy tatrzańscy

Przewodnik Tatrzański w Tatry i Zakopane
Opublikowane w Tatry · środa 08 Lut 2023
Ze wspomnień i zapisów uczonych badających północną stronę Tatr dowiadujemy się, że początki przewodnictwa tatrzańskiego w tym rejonie sięgają końca XVIII wieku. Niestety, nie podają oni w swoich pracach nazwisk ani nawet imion przewodników, z których usług korzystali.


I tak Balsazar (Baltazar) Haequet, Bretończyk, profesor historii naturalnej na uniwersytetach Lwowskim i krakowskim, który w latach 1792-1794 odbył szereg wycieczek do Doliny Kościeliskiej, Chochołowskiej, na Czerwone Wierchy i Krywań, radził jedynie udającym się w góry: ... Należy słuchać się przewodników. Najlepszymi są kłusownicy ... Kilkanaście lat później Stanisław Staszic odbywał swe tatrzańskie wyprawy pod wodzą przewodników, którymi byli górale z Jurgowa. Prawdopodobnie jednym z nich był sławny Jan Budz (Kasin Janek), który za czasów Staszica liczył dwadzieścia parę lat.


Powszechnie się utarło, że kolebką tatrzańskiego przewodnictwa było Zakopane. Sąd ten wydaje się mylny. W czasach, o których mowa, turyści najchętniej, jak zresztą i obecnie, podążali do Morskiego Oka. Jedyna jezdna droga w głąb doliny Białki prowadziła przez Poronin i Bukowinę. Stąd też turyści zatrzymywali się często na nocleg w gospodzie w Poroninie na Bańkówkach lub w tamtejszej leśniczówce. Tu wynajmowali przewodników. Z ich usług korzystał znakomity geolog Ludwik Zejszner, gdy przybył w Tatry w 1829 roku. Było ich z pewnością paru, lecz z nazwiska znamy tylko jednego, Wojciecha Galicę, który mówił nieźle po niemiecku i dlatego angażowali go zagraniczni turyści.

dawniej na Hali Gąsienicowej


Przewodnicy z Poronina i Bukowiny Tatrzańskiej


Gdy w Poroninie powstała parafia po 1830 roku, także pierwszy jej proboszcz udzielał gościny przyjezdnym, a nawet założył księgę gości". Jednak lepszym od Poronina punktem wypadowym w kierunku Morskiego Oka była Bukowina Tatrzańska. Zatrzymywano się tutaj w leśniczówce Homolacsów, a po 1830 roku także w... nowym domu zajezdnym, gdzie wygodnie pomieścić się można, wieczór zaś spędzić na przeglądaniu ciekawej księgi, w której podróżni imiona swe zapisują..., jak zanotował anonimowy autor artykułu Morskie Oko.

Do Bukowiny przyjeżdżano w ciężkich brykach i karetach, tu je zostawiano, a dalej wyruszano w lekkich góralskich wózkach lub pieszo pod wodzą przewodników. Ambroży Grabowski, historyk i księgarz krakowski, tutaj angażował w 1824 roku przewodnika. Parę lat później młody wówczas kleryk, a następnie jeden z organizatorów powstania chochołowskiego Michał Głowacki także tutaj najął młodego górala nazwiskiem Bunda.

Turystom pomagali również leśniczowie, przyjmując ich gościnnie, układając marszruty, godząc przewodników a wśród znanych sobie robotników leśnych, a nieraz towarzysząc zwiedzającym Tatry. Takimi byli Ignacy Franciszek Blumenfeld, leśniczy w Witowie i Poroninie, Franciszek Klein, Niemiec z pochodzenia, zarządzający najpierw hutą w Dolinie Kościeliskiej, potem leśniczy w Bukowinie. Ten ostatni uchodził za znawcę Tatr i jako taki towarzyszył prawdopodobnie „utytułowanym, którzy raczyli odwiedzić Tatry”, a także szeregu uczonym. Poza „Klajnym”, jak górale nazywali leśniczego bukowińskiego, pomocą i radą służył jego następca, Kölb. On towarzyszył malarzowi Franciszkowi Prekowi, gdy ten w 1841 roku wybrał się na zwiedzanie Doliny Pięciu Stawów i Morskiego Oka. Także leśniczy w Kościeliskach Smidt, o którym wspomina Hieronim Ciechanowski, chętnie oprowadzał przyjezdnych.


O paru bukowińskich przewodnikach mamy nieco więcej wiadomości. Byli to Józef Bigos, Jędrzej i Jan Para.
Józef Bigos był wieloletnim przewodnikiem znanego poety i rysownika Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego, gdy ten w latach 1833-1856 odwiedził Podhale i Tatry.

Jędrzeja Parę... jako świetnego przewodnika i człowieka godnego zaufania, znającego przy tym doskonale okolice Morskiego Oka i Pięciu Stawów... polecał aptekarz Carl Lohmeyer (Reyemhol) w swoim przewodniku wydanym pt. Vierzehn Tage in Zentral-Karpathen, wydanym w Nysie w 1842 roku. Prawdopodobnie tenże Para dziesięć lat wcześniej wiózł, a następnie prowadził Adama Turno, gdyż ów wspominał w Pamiętnikach: ...Nająwszy wózek góralski pojechaliśmy do Morskiego Oka. Wiózł nas góral nazwiskiem Para...


Jana Parę upamiętnił Jakub Krauthofer, opisując pod datą 6 sierpnia 1842 roku pierwsze wejście na Zmarzłą Przełęcz od północy, próbę zejścia do Pustej Dolinki, a następnie przejście do Pięciu Stawów przez Zawrat.

Najsławniejszym jednak w tamtym okresie przewodnikiem, a zarazem „polowacem”, był wspomniany już Jan Budz, zwany także Łysym Jankiem, który miał upolować około 300 sztuk kozic, a ... Świstaki prawie całkiem wytępił po polskiej stronie Tatr...
Prawdopodobnie prowadził on wybitnego alpinistę i przyrodnika Johna Balla na Lodowy Szczyt w 1843 roku. W ogóle bukowińscy górale musieli słynąć ze znajomości Tatr, gdyż Zygmunt Bośniacki, doktor medycyny i Wojciech Grzegorzek, wyruszając na zdobycie Łomnicy w 1855 roku, w tej wsi wynajęli przewodników. Ale w tym samych latach pojawili się już zakopiańscy przewodnicy. I tak około 1850 roku Księdza Stolarczyka i towarzyszy prowadzili na Łomnicę przewodnicy z Zakopanego, m.in. słynny później Maciej Sieczka. Tenże Maciej Sieczka i Jędrzej Wala starszy oprowadzali w 1852 roku po Dolinie Kościeliskiej wycieczkę studencką pod egidą Wincentego Pola.


Legendarni przewodnicy z Zakopanego


przewodnicy ttarzańscy w Tatrach dawniejW pięćdziesiątych i sześćdziesiątych latach dziewietnastego wieku, „wodzili panów” również inni, dziś prawie zapomniany, ale niegdyś popularni i chwaleni przewodnicy. Byli to Wojciech Wala, Maciej Roj, Jędrzej Krzeptowski i Jan Gąsienica Gładczan. Wojciech Wala był bratem stryjecznym Jędrzeja Wali starszego. Znał świetnie przejście przez Zawrat do Morskiego Oka, a także południową stronę Tatr.

Stąd towarzyszył m.in. w 1861 roku znanemu botanikowi Kazimierzowi Łapczyńskiemu w jego tatrzańskich wędrówkach. Maciej Roj (Raj) był stryjem Wojciecha Roja, ulubionego przewodnika doktora Chałubińskiego. Będąc zawołanym myśliwym, Maciej dokładnie poznał Tatry. Jako „doskonałego przewodnika” polecała go Maria Steczkowska w swoich Obrazkach z podróży do Tatr i Pienin.

Najsławniejszym jednak ze wspomnianej czwórki był Jędrzej Krzeptowski, brat Sabały. Posiadał kartę parlamentarną i posłował do sejmu galicyjskiego, co nie przeszkadzało mu w namiętnym uprawianiu kłusownictwa. Kazimierz Wodzicki, ornitolog, którego Krzeptowski prowadził w 1850 roku, tak go scharakteryzował: ... Wziąłem dawno mi zaleconego przewodnika Jędrzeja Krzeptowskiego, górala czystej krwi... Otwarty, usłużny, zręczny i poczciwy, znany myśliwy (bez pozwolenia) na kozy dzikie i niedźwiedzie... Komediopisarz Michał Bałucki mówił o nim, jako ...o najtęższym i najlepszym z przewodników w Tatrach...

Również Oskar Flatt we Wspomnieniach z Tatrów pisał... Zażądałem przewodnika i stawił się dzielny, piękny góral, dobrze tu znany Jędrzej Krzeptowski, najzręczniejszy strzelec karpacki... Jędrzej uczestniczył w pierwszym znanym przejściu Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, dokonanym w sierpniu 1861 roku przez księdza Stolarczyka, braci Edwarda i Stanisława Homolacsów oraz towarzyszy.

Natomiast Walerego Eliasza podczas jego pierwszej wycieczki w Tatry w 1861 roku prowadził Jan Gąsienica Gładczan. Również Natalię Kicką, wdowę po generale Ludwiku, autorkę „Pamiętników” oprowadzał po Tatrach Gładczan, mile przez nią wspomniany.
Kilka lat później na czoło zakopiańskich przewodników wysunęli się Jędrzej Wala starszy, Maciej Sieczka i Szymon Tatar starszy.


Jędrzej Wala starszy


Jędrzej Wala starszy przewodnikJędrzej starszy urodził się w 1820 roku w Zakopanem, zmarł w 1896 r. Ks. Eugeniusz Janota twierdził:

...śmiało powiedzieć można, że co do znajomości Tatr mało który Podhalanin zmierzyć się z nim może. Inni znają pojedyncze ich części, on zna całe pasmo od Orawy po Spisz... Wala odznaczał się przy tym inteligencją i bystrym umysłem, co podkreśliła Maria Steczkowska ...Ale nie tylko o cudach Tatrów można toczyć rozmowę z tym ich wychowankiem, ...ma on wiele wiadomości, ...przy tym gotów by nawet za darmo, jedynie dla własnej przyjemności puścić się w góry...


W czasie licznych wypraw poznał życie i zwyczaje kozic i świstaków. Zdobyte dane przekazywał profesorowi Maksymilianowi Nowickiemu, z którym chodził wiele po Tatrach. Między innymi był z nim na Łomnicy.

Wala zrobił szereg pierwszych wejść, jak na Lodowy przez „konia”, Baranie Rogi z Doliny Czarnej Jaworowej, Kozi Wierch, a także dokonał pierwszego znanego przejścia Przełęczy koło Drąga. Oprowadzał też i inne znakomitości: Walerego Eliasza, Adama Asnyka, Leopolda Świerza, Ignacego Kraszewskiego. Pod wpływem perswazji E. Janoty i M. Nowickiego zerwał z kłusownictwem i został członkiem straży myśliwskiej, zorganizowanej w 1866 roku.


Maciej Gąsienica Sieczka


Maciej Gąsienica Sieczka przewodnik zakopiańskiDrugim znakomitym przewodnikiem w tym czasie był Maciej Gąsienica Sieczka. Urodził się w 1824 roku nad Cichą Wodą i nad nią całe życie mieszkał. Zaliczając się do biedniejszych górali, imał się różnych zawodów. Wydobywał rudę żelazną w Kopie Magury, pracował w kopalni koło Kardlina. W latach sześć- dziesiątych, gdy wskutek napływu gości do Zakopanego zwiększyło się zapotrzebowanie na przewodników, poświęcił się temu zajęciu.

Chodził przy tym nie tylko po znanych już szlakach, lecz próbował rozwiązywać skalne problemy. I tak wędrując z ks. E. Janotą i B. Gustawiczem zdobył w 1867 roku wyższy, południowo-wschodni wierzchołek Świnicy, w tym samym roku wszystkie trzy wierzchołki Granatów. Następne lata to okres największych zdobyczy taternickich. Osiągnął bowiem, prowadząc młodziutkiego Ludwika Chałubińskiego, wierzchołek Mięguszowieckiego Wielkiego, pokonał ścianę Łomnicy, stanął jako pierwszy człowiek na legendarnym Mnichu. Wyszedł też na Szatana, Jastrzębią Turnię, wynalazł zejście z Wysokiej na Wagę przez Pazdury.


Największych wyczynów dokonał, prowadząc Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Penetrował, również z nim, jaskinie Doliny Kościeliskiej, i dlatego uważać go można za jednego z pierwszych polskich grotołazów. Sieczka był przewodnikiem poetów Adama Asnyka, który napisał o nim wiersz, i Seweryna Goszczyńskiego. Mieszkali oni w jego domu nad Cichą Wodą. Dom ten istnieje do dzisiaj.

Maciej oprowadzał i kobiety. Ale miał chyba z niektórymi kłopoty, gdyż w rozmowie z młodymi córkami L. Anczyca zwierzał się... z panienkami zawsze bym chodził, ale okrutnie mi przeciwnie, gdy idę z takiemi paniami, co się lada czego boją... Także Maria Steczkowska wspominała ...Maciej niewielką ochotę okazywał do pójścia z nami... Chciał nam nastręczyć swojego brata, ale my nie chcieliśmy ustąpić... dowiedzieliśmy się wreszcie dlaczego. I któż by się tego domyślił? Poczciwego Macieja odstraszało co? Krynoliny! Gdy zobaczył nasze skromne, krótkie i wąskie płócienne sukienki, uśmiechnął się z zadowoleniem i rzekł: - No, to widzę, już znają co to góry... Z pianistką Natalią Janothówną był na Gierlachu i Łomnicy, co wywołało nie lada sensację, przy czym panna Natalia, jak opowiadał Maciej przyciszonym głosem...nosiła skórzane hajdawery pod spódnicą, a nawet przy wyjściach na szczyty, gdzie nie spodziewała się nikogo spotkać, zobłóczyła spódnicę ze siebie... Sieczka, choć z zamiłowania „polowac”, gdy uchwalono ustawę o ochronie kozic i świstaków...był pierwszym, który oddał strzelbę do dworu..., zostając strażnikiem. Jan Gwalbert nazwał go „przewodnikiem z bożej łaski".


W stulecie zdobycia przez Macieja Granatów, przełączki między wierzchołkami nazwano Sieczkowymi, a Koło Przewodników Tatrzańskich w Krakowie nosi jego imię. Niewątpliwie Macieja Sieczkę uważać można za prekursora nowoczesnego taternictwa, gdyż działalność jego otworzyła nowe horyzonty w historii zdobywania Tatr.


Szymon Tatar starszy


Szymon Tatar starszy przewodnik zakopiańskiTrzecim świetnym przewodnikiem był Szymon Tatar starszy, szwagier Macieja. Urodził się 1828 r. w Zakopanem, a umarł na parę miesięcy przed wybuchem I wojny światowej. Był zawołanym myśliwym. Do „polowacki” wprawiał się przy boku sławnego Tatara Myśliwca, swego stryja. Średniego wzrostu, o twarzy poważnej, zamyślonej, nosie orlim, niebieskich oczach i czarnych włosach słynął ze zwinności.

Zakopianie mówili o nim ...Tak wartko bieży, że go żaden pies niedogoni... Istotnie, dzięki sprawnym nogom wymknął się nieraz pogoni straży leśnej. Wspaniale też tańczył. Wojciech Brzega zanotował...był mistrzem w tańcu. Cała jego postać znamionowała godność i odwagę... A Bronisław Reychman pisał po latach...sam stary Tatar tańczył f przez cztery godziny i wcale się jakoś nie zmęczył... Choć na ogół małomówny, miał poczucie humoru, za co go „goście”, z którymi chodził, bardzo cenili. Tatar najczęściej prowadził ks. Józefa Stolarczyka. Z nim był na Baranich Rogach, na Lodowym przez „konia”, na Gierlachu. Towarzyszył też doktorowi Chałubińskiemu w jego wyprawach na Gierlach, Wysoką, Kozią Przełęcz. Oprowadzał nieraz Walerego Eliasza, który namalował duży jego portret.


Sterany ciężką pracą, m.in. w „baniach” i w lesie, przeniósł się na starość z centrum Zakopanego na Skibówki, gdzie wybudował sobie domek, gazdując w nim samotnie. Rzeźbił wtedy łyżniki i robił spinki, czekając spokojnie na śmierć „zawsze schludnie ubrany i pięknie obuty. Kazimierz Tetmajer poświęcił mu piękny wiersz pt. „Ostatni". Wiele ciepłych słów napisał o nim Hugo Zapałowicz, geobotanik, podróżnik, którego Szymon, jako mło- dzieńca, oprowadzał po Tatrach. Wówczas miało miejsce ciekawe zdarzenie:

Uderzenie pioruna w szczyt Giewontu (oczywiście, nie było wtedy jeszcze krzyża). Zapałowicz pisze...spytałem Szymona, czy mógłby z tej chmury wypaść piorun? - Szymon zerknął spod kapelusza w górę i rzekł w tonie żartobliwym Kiej Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści! - Nie upłynęła ni minuta czasu, gdy się nagle błysło i dziwny szelest rozszedł się w powietrzu. Szymon skwitował — A to w nas gruchło!...


Ulubionym przewodnikiem zakopiańskiego proboszcza, księdza taternika był Wojciech Ślimak, kościelny, którego ks. Stolarczyk zabierał na dalekie wyprawy do pomocy Jędrzejowi Wali starszemu lub Szymonowi Tatarowi starsze- mu. Na wyprawach Chałubińskiego Ślimak spełniał funkcję kucharza i golibrody. Wojciech Brzega pisał bowiem: ...Wojciech Ślimak był kościelnym, ale on był góralskim doktorem, stawiał bańki, ludzi leczył, a doktora Chałubińskiego był nadwornym golarzem... Bronisław Reychman twierdził natomiast, że Ślimak był to ...brunet bardzo przystojny (warszawianki mówiły o tym głośno), sympatyczny, z łagodną melancholią rozlaną na twarzy... Lubił jednak „dla rozgrzewki” wypić, co nie spodobało się następcy księdza Stolarczyka, księdzu Kaszelewskie — mu, który „zrzucił go z kościelnego” (wg słów W. Brzegi).

Oprócz wyżej wymienionych było w latach 1860-1870 jeszcze paru innych przewodników, którzy prowadzili turystów na południową stronę Tatr. Byli to Jan Pająk, Jan Pitoń — obaj z Kościelisk, Szczepan Roj, Wojciech Giewont, Wojciech Samek i Jan Krzeptowski. Ten ostatni zasłynął raczej jako gawędziarz i grajek, a nie jako przewodnik.


„Historia przewodnictwa tatrzańskiego” — Zofia Stecka


Wróć do spisu treści